Gród Karmadur

Daeshea

*Rozejrzała się wokół, gdy na ścieżkę weszła. Znów zmęczenie jej dosięgło, lecz miała jeszcze chwilę, nim oni przybędą. Wspięła się pospiesznie na konary drzew, by tam się skryć przed niechcianym wzrokiem. Mogła również pozwolić sobie na krótki odpoczynek, gdy przybędą, będzie o tym wiedzieć pierwsza...*

Threzgol

*Droga jak Nimorn powiedział, miała wieść ich przez Mroczny Las. Tak więc zrobiwszy, zamyślił się czy uda się im przebyć tą drogę tak samo, jak członkom poprzedniej wyprawy...*

Kapłanka Yeriwy

*Gdy tylko oddaliła się od bramy, na tyle by niechciane oczy jej niedostrzegły, poczęła nucić cichą pieśń. Słowa same niosły się w ciszy, jakby w poszukiwaniu czegoś lub kogoś. Kapłanka z uśmiechem zadowolenia na twarzy ruszyła przed siebie za swymi słowami, pewna już kierunku w którym miała się udać*

Daeshea

*Szła cicho stąpając nieopodal murów, cały czas kryjąc się w cieniu drzew, by żaden ze strażników jej nie dojrzał. Oddychała ciężko, czując się z każdym krokiem coraz gorzej. Jednak nie mogła zwlekać dłużej, czuła jak zaklęcie rzucone przez kapłankę niszczy ją od środka z każdą chwilą. Stale musiała sobie przypominać, co było jej zadaniem i jaka czekała ją nagroda za to... I jaka kara...*

Daeshea · Wysłany: Śro 18:57, 21 Mar 2007 Temat postu:

*Biegła szybko, zdążając do ogromnego drzewa w głębokim lesie. Wiedziała, że jest to jedne z tych miejsc, którymi można podróżować pomiędzy światami. Wbiegając pomiędzy drzewa zatrzymała się na chwilę, starając wyczuć w którą stronę powinna się udać. Po kilku minutach znów biegła dalej niewidoczną ścieżką*

Bartimeus

*Dokładnie oglądał każdy zakątek , jego oczy nieprzyzwyczajone jeszcze do ciemności dawały mu ograniczoną widoczność. Był na siebie zły za swą słabość , lecz mimo to kroczył dalej w nieznane przestrzeni. Ręką pas skórzany pogładził i na trafił w końcu na rękojeść noża . Po chwili zniknął w gąszczu * -Czas zacząć budowę!

Bartimeus

*Buszował tak długo , rozglądając się za odpowiednim miejscem. Gałęzie cięły go w twarz , gdy przedzierał się przez gąszcz nieznanej mu rośliny * -Niech to diabli wzięli ... *Warknął ocierając rozmazaną krew z twarzy. W tym co mówił było chyba trochę prawdy , gdyż minęły godziny , nim znalazł się na małej polanie otoczonej powyginanymi drzewami. Niedaleko równiny płynął strumień , tako Bartimeus skierował się ku niemu. Szum wody pieścił jego uszy , bard był sam , on i dziki świat . Przykucnął nad brzegiem , by twarz opłukać . Odświeżył się nieco i pragnienie zaspokoił , teraz czas na znalezienie nowego domu...*

Bartimeus

*Jakiś czas spacerował po tym ciekawym miejscu , rozpoznając teren . Przystanął nagle przy jednym z drzew i otarł je dłonią by sprawdzić , czy będzie się nadawało. Ostrzem noża naciął korę . * - Tak! *Syknął z radością i chowając sztylet u pasa złapał gałąź obiema rękami i pociągnął w dół. Ku jego oczekiwaniom , te zgięło się z lekkim trzaskiem , lecz ostatecznie nie pękło. Bartimeus szybko zaczepił je przy ziemi , by te z kolei stanowiło podporę dla następnych gałęzi. Bard pracował tak pieczołowicie , raz po raz ocierając pot z czoła . Minęło godzin parę , nim szkielet całego schronienia był gotów. * - Jakoś to będzie ... *Odsapnął i przykucnął niedaleko*

Imra

*Przystanęła na skraju lasu, nie tracąc z oczu traktu. Nie zamierzała się tu zgubić. Pragnęła zaznać jedynie wolności. Odrobinę tylko. Zaśmiała się głośno, niczym nie skrępowana. Zakręciła się miejscu, aż włosy zatańczyły wokół jej głowy.*

Siringa

- Ahh... *ciche westchnięcie wymknęło się jej z głębi piersi, gdy stanęła na trawie wychodząc z niewidzialnych drzwi.* - Nigdy się nie przyzwyczaję do tego. *rzekła nieco oszołomiona. Rozejrzała się wokół, chcąc się zorientować, gdzie się znowu znalazła. *
- Jesteś. *powiedziała, gdy zobaczyła przed sobą kobietę.*

Imra

- Jestem. *odezwała się po chwili. Nie wydawała się być zaskoczona nagłym pojawieniem kobiety.* - Widzę, że szybko się nauczyłaś korzystać z nowych zdolności. *zaśmiała się, choć wyszło to dość sztucznie* - Przyzwyczaisz się. Nie masz wyboru. Tak jak ja nie miałam przez całe życie. Uwolniłaś mnie. Dziękuję. *wykonała głęboki ukłon, nie spuszczając z kobiety wzroku*

Siringa

- Uwolniłam? O czym ty mówisz? *spytała zaskoczona starając się zachować spokój.* - Każdy ma wybór. Każdy. Ty również. *mówiła zdecydowanym głosem* - I proszę,potraktuj mnie poważnie. Wyjaśnij wszystko. To ty stoisz za tym, że tu wróciłam? *spytała wprost kobiety, nie spuszczając jej z oczu.*

Imra

*Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, gdy przed nimi pojawiły się trzy kobiety, niemal identyczne jak ona. jej siostry. Różniły się jedynie szatami i długością włosów. Jako Ammasra mogła nosić dłuższe włosy.*
- Przyprowadziłaś ją. Dziękujemy. Ammasra *skinęły głowę w stronę kobiety stojącej obok niej.* - Pójdziesz teraz z nami. * I nim ta zdążyła chociaż odpowiedzieć, czy w jakikolwiek sposób zareagować, założyły jej na ramię bransoletę rahn. Używano ją w ostateczności,by kontrolować nieposłuszne Ammasra.* - Wracamy do Kandeharu. Zamkniesz za nami portal. *zwróciły się rzeczowo do niej. Prowadząc przed sobą kobietę, przeszły przez portal. Ona jednak nie podążyła za nimi. Jednak miała na tyle mocy, by zamknąć portal. Jedynie tyle mogła jako zwykła tkaczką, którą teraz była. Żal jej było kobiety, lecz nic nie mogła zrobić. Zaczerpnęła głęboko powietrza, chcąc odegnać łzy, które cisnęły się jej do oczu. Po chwili biegiem ruszyła w stronę Grodu.*